Klara
rozejrzała się po mieszkaniu. Każdy mebel z innej parafii. Zbieranina gratów z
trzech różnych domów i przypadkowo dokupionych elementów. Nigdy niedokończony
przedpokój. Wołająca o remont ciasna kuchnia. Brudne ściany. Zniszczona
podłoga. Żadnego wygodnego miejsca, w którym mogłaby usiąść i poczytać książkę.
Brak wanny uniemożliwiający relaks w oparach aromatycznych olejków. Brak wewnętrznych
drzwi skazujący wszystkich domowników na wieczny brak ciszy i świętego spokoju.
Brak stołu, przy którym można by zjeść wspólny posiłek. Nieruszalne wielkie
akwarium z jedynym zamieszkującym je wiecznie żywym glonojadem. Cztery legowiska
dla dwóch psów...
Nie, zdecydowanie to nie było
mieszkanie jej marzeń. Kiedyś, dawno, tak. Od dawna już jednak nie. Nie była w
nim szczęśliwa. Uwierało ją coraz bardziej. Dwa lata temu już, już prawie
zdecydowała się na remont. Ale jakoś tak sił jej zabrakło. A teraz brakowało
jej nie tylko sił, ale i serca. Kasy też, ale to nie było najważniejsze.
Brakowało jej ochoty nawet na zwykłe codzienne porządki. Zmuszała się do
pozmywania garów i wyrzucenia śmieci. O konieczności umycia toalety informował
ją nasilający się nieprzyjemny zapach. Podłogą zajmowała się wyłącznie wtedy,
gdy coś się wylało lub rozsypało. Kurze ścierała mniej więcej raz w miesiącu,
Latem może częściej, bo w słońcu wyraźniej go było widać. Nabierała coraz
większej ochoty na to, żeby to mieszkanie po prostu sprzedać. I kupić nowe.
Czyste. Z dodatkowym pokojem. Niestety nie dysponowała żadnymi funduszami. a
jej zdolność kredytowa oscylowała wokół kwoty wystarczającej co najwyżej na
zakup lodówki, no może jeszcze starczyłoby na zmywarkę. Ostatecznie mogłaby
próbować kupić ciut większe mieszkanie, w jakiejś oddalonej od centrum świata
mieścinie. Miała jednak duży problem z dokonaniem wyboru takiego miejsca. No i
kwestia zatrudnienia. Tak, kwestia zatrudnienia zaprzątała jej głowę nawet
bardziej niż kwestia zamieszkania.
Kończył się jej roczny urlop. Miała
wykorzystać go na poratowanie zdrowia. Pierwsze pół roku faktycznie
wykorzystała. Wydawało się, że stanęła na nogi i uspokoiła głowę. Niestety przy
okazji tego naprawiania to i owo wylazło na wierzch. Jak to przy remontach
bywa, zawsze jakieś niespodziewajki. Wydaje ci się, że chata w niezłym stanie i
tylko do odświeżenia, kupujesz i bach! Rudera do remontu. Klara właśnie taką
ruinę w sobie odkryła. Odkrycie ją przeraziło. I pal licho kwestie finansowe.
Ale czas! Czas, którego było coraz mniej. I konieczność podjęcia decyzji,
której Klara podjąć nie była w stanie. Im bardziej się zastanawiała, tym
wiedziała mniej. Na nic sporządzanie listy za i przeciw. Na nic wizualizacje.
Na nic dziesiątki ćwiczeń samorozwojowych, wejrzeń w głąb siebie. Na nic
godziny terapii. Na nic stawianie tarota. Bilans zawsze wychodził na zero.
Zmęczona Klara nie mogła spać, nie mogła jeść,
nie mogła w zasadzie robić nic. Siedziała i wysiadywała dziurę w nowo
tapicerowanej kanapie. Czuła jak ta kanapa ją wciąga. Czuła jak zapada się
coraz głębiej. Czuła, jak bezwględna grawitacja sprawia, że ciężar własnego
ciała staje się nie do zniesienia. Wiedziała, że jeszcze chwila, a nigdy nie
będzie w stanie wstać. Nie podniesie się. Zginie przygnieciona własnym ciężarem,
jeśli ktoś nie poda jej ręki i nie pociągnie do góry. I wiedziała też, że nikt
jej tej ręki nie poda, bo nie było przy niej nikogo, kto miałby tyle siły. Nie
było przy niej nikogo, kto mógłby zadecydować za nią.
Kiedyś, dawno, nie bała się
podejmowania nawet trudnych decyzji. Sądziła, że są słuszne, że podejmuje je w
zgodzie z samą sobą. Ale znalazła się tu gdzie się znalazła i to było niewątpliwym
dowodem na to, że przynajmniej kilka z tych decyzji nie było słusznych i
podjęła je jednak bardzo wbrew sobie. Jak więc ma podjąć decyzję kolejną, skoro
sobie samej ufać nie może? Więc może jednak nie decydować? Może odstąpić od
wszelkiego działania. Poczekać, aż czas spokojnie sobie upłynie. Może przestać
się miotać? Może wtedy kanapa nie pochłonie jej jak ruchome piaski czy inne
bagno? Może jakimś cudem utrzyma się na powierzchni? Może zadzwoni telefon?
Może listonosz przyniesie wiadomość? Może przypadek, los, przeznaczenie czy
inna magiczna moc sprawi, że Klara znajdzie się na swoim miejscu? Mieszkanie
samo się posprząta, powiększy i wyremontuje, praca marzeń sama się znajdzie, Jan
sam zaprosi Klarę na długi romantyczny spacer…
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza