Maria usiadła w niewygodnym fotelu i zapatrzyła się w
wirujące w promieniach słońca drobinki kurzu. W mieszkaniu panowała grobowa
cisza. Ani jedna podłogowa deska nie odważyła się zaskrzypieć. Stara szafa z
wysiłkiem powstrzymywała trzeszczenie. Zegar zatrzymał się kwadrans po dziewiątej
i choć bardzo chciał nadal odmierzać czas, solidarny z resztą osieroconych przedmiotów,
milczał. Zmatowiałe lustro w ciężkiej drewnianej ramie czuło, że lada chwila pęknie
z żalu, sprowadzając na spadkobierców siedem lat nieszczęścia. Nie zrobiło tego
wyłącznie ze względu na prababkę Klarę, surowo spoglądającą w nie z portretu wiszącego
na przeciwległej ścianie. Marii wydało się nawet przez chwilę, że prababka
unosi dłoń ku zaciśniętym ustom w geście nakazującym wszystkiemu wokół absolutne
milczenie.
- Nie, to niemożliwe. Jestem przemęczona i
mam jakieś zwidy – pomyślała Maria i wstała, by otworzyć okno. Rozgrzane upałem
powietrze buchnęło jej w twarz. Wstrzymała oddech. Przymknęła okno. Kurz
zawirował układając się w ledwie widoczną, a jednak rozpoznawalną postać
pradziadka Karola.
- O, do licha! Jest ze mną gorzej niż myślałam –
powiedziała cichutko Maria, sięgając do torebki po tabletki na uspokojenie. Zanim
zdążyła je połknąć, usłyszała świszczące „Ciii…” i tym razem wyraźnie
zobaczyła, jak prababka przytyka palec wskazujący prawej dłoni do ust a jej
oczy przyjmują ten karcący wyraz, który Maria tak dobrze pamiętała z dzieciństwa.
Jej babka patrzyła dokładnie tak samo, kiedy Maria odzywała się niepytana lub
zbyt głośno manifestowała radość. Tabletki stanęły jej w gardle. Wykaszlała je
na dłoń demolując ciszę i doprowadzając prababkę nieomal do furii. Korzystając
z okazji szafa stęknęła ciężko i otworzyła lekko swoje drzwi, zupełnie jakby
wydychała zatęchłe powietrze. Podmuch ostatecznie rozwiał niezbyt wyraźnego
pradziadka i Maria jedynie kątem oka dostrzegła, że ten, zanim zupełnie zniknął,
wskazał ręką na stół. Podążyła wzrokiem za ostatnią smugą kurzu unoszącą się w
promieniach słońca i dostrzegła leżący na blacie zeszyt. Gruby, niebieski, w
mocno sfatygowanej okładce. Wzięła go i otrzepała z kurzu. Przez chwilę
spoglądała w rozedrgane powietrze sprawdzając, czy czasem pradziadek znów się
nie materializuje, a gdy ten się nie pojawił, usiadła w fotelu i zaczęła kartkować
zeszyt.
Pożółkłe i gdzieniegdzie poplamione kartki
zapisane były równiutkimi rzędami ładnego, niestety niezbyt czytelnego, lekarskiego
wręcz pisma. Jedyne, co mogła rozszyfrować bez trudu, to daty. Trzymała w
rękach czyjś dziennik z początków dwudziestego wieku. Przerzucała strony w
poszukiwaniu informacji o autorze z narastającą ciekawością. Suchy szelest kartek
brzmiał bardzo niestosownie, nawet niegrzecznie, ale Maria wcale się tym nie
przejmowała. Nie zwracała uwagi, ani na groźne miny prababki, ani na coraz
głośniejsze pojękiwania lustra.
Nagle silny powiew wiatru otworzył źle
domknięte okno. Przestraszona Maria zerwała się z fotela, zrzucając zeszyt na podłogę.
Spadł grzbietem do góry, rozkraczając strony, jak akrobata w szpagacie, a kiedy
Maria go podnosiła, wypluł szarą, zalakowaną kopertę. W tym samym momencie
lustro dramatycznie pękło, deformując odbicie prababki i nadając jej twarzy
nieprzyjemny grymas rozczarowania. Zegar poczuł się zwolniony z obowiązku milczenia
i zademonstrował to głośnym „Tik”.
- Tak! – Radośnie odpowiedziała mu Maria
jakieś trzy sekundy po przełamaniu pieczęci i natychmiast wybiegła z pokoju,
nieco zbyt gwałtownie zamykając za sobą drzwi i powodując przeciąg. Stara szafa
zatrzeszczała złowrogo a z jej wnętrza, wprost na fotel, na którym przed chwilą
siedziała Maria, wypadł elegancko ubrany i doskonale zabalsamowany trup.
A to obraz Simeona Nijenhuisa, który stał się inspiracją do tego opowiadania
I co dalej? Będzie coś jeszcze, czy nie?
OdpowiedzUsuńPojęcia nie mam :)
OdpowiedzUsuńco w tej kopercie?
OdpowiedzUsuńjeszcze nie wiem :)
UsuńPamiętnik, trup... Czekam na ciąg dalszy (o ile go planujesz).
OdpowiedzUsuńPlanowanie to nie jest moja najmocniejsza strona ;)
UsuńDobrze mi się czytało�� Ale jak zobaczyłam obraz, to wow, fajnie poprowadzona opowieść.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń