Wielka pałacowa brama, za którą można wejść jedynie po
uiszczeniu wysokiej opłaty. Tak wysokiej, że praktycznie nikt się nie decyduje.
Większość zatrzymuje się przy granicy ogrodzenia. Zagląda przez sztachety
płotu. Co sprawniejsi wspinają się na wysoki mur, nie bacząc na tabliczki ostrzegające,
że działanie takie grozi wypadkiem, a nawet śmiercią. Z zewnątrz widać
niewiele. Jedynie kilka pozorów. Z zewnątrz to miejsce doskonale udaje zwyczajność.
Równo wytyczone alejki. Poprzycinane krzewy. Wypielęgnowane kwietniki. Ławeczki.
Huśtawki. Opróżnione kosze na śmieci. Wytyczony jedynie słuszny kierunek
zwiedzania, o którym leniwym tonem informuje najpierw rozespana bileterka, a
potem nachalnie przypominają drogowskazy. Jeśli ich posłuchasz, nabierzesz się
niechybnie. Poprowadzą cię ścieżką dla głupców. Zamydlą ci oczy. Przekupią cukrową
watą i lodem na patyku. Zobaczysz słonie
bawiące się starymi oponami na wybiegu wielkości przeciętnego salonu. Żyrafy z nudów splatające szyje w warkocze. Przez
szybkę pogłaszczesz tygrysa. Pawian pokaże ci swój czerwony tyłek. Wyjdziesz
zadowolony, z kiczowatym balonikiem w ręce i tak naprawdę nie zobaczysz nic.
Niczego nie poczujesz. A przecież tuż przed twoim nosem Szczurołap gra na
flecie. Skamieniałe stadko gryzoni zamarło u jego stóp. Nie zdążyły przed tobą uciec.
Kilka metrów dalej, zupełnie bez sensu,
na samym środku ścieżki stanął połyskujący zimnym metalem nosorożec. Pewnie
sądzi, że jeśli wytrzyma bez ruchu, nie zauważysz go wcale. Gdyby nie zbłąkany promień
słońca, pewnie by mu się udało. Niestety, zdradziło go stadko zajączków. Spiżowy
niedźwiedź z jabłkiem w pysku próbuje niezdarnie zakopać się w opadłych
liściach. Biały miś udaje reklamę hamburgerów. Gipsowy bocian nigdy nie
odlatuje do ciepłych krajów a ogromny rak czerwienieje ze wstydu przyłapany w
pół kroku między stawem a małym nieczynnym bistro. Tylko dinozaury są tym, czym
naprawdę są. Wymarły w odpowiednim czasie, by żaden człowiek nie musiał mieć wyrzutów
sumienia.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza