O parapet od samego rana, nudno i rytmicznie „bangla” deszcz
a ja po raz kolejny próbuję przekonać się do pana Murakamiego.
Podobno do trzech
razy sztuka, ale, nie w tym przypadku.
I chociaż ze dwa lub trzy zdania
nawet
mi się spodobały,
to generalnie nie poczułam tego,
co Murakami porównuje do
zanurzenia się
Gorzej, ja nawet nie poczułam
tego zwykłego,
szybko przemijającego ciepełka domowej wanny.
Mogłabym się zgodzić
jedynie
na porównanie z krótkim letnim prysznicem.
Niestety, ani mnie
ziębi ani chłodzi twórczość
tego skądinąd sympatycznego i skromnego Japończyka.
Zachodzę w głowę, dlaczego?
Zadaję sobie pytanie, czego mi w jego pisaniu brak?
Nie chciałabym zbyt szybo wyciągać wniosków,
wcale nie muszą być słuszne.
Nie znam
przecież wszystkich powieści,
opowiadań i esejów autora.
Jego samego nie znam również.
Mimo tego,
czytając, w jaki sposób został zawodowym powieściopisarzem
i dowiadując się
ciut o tym, jakim jest człowiekiem, wydaje mi się,
że wiem, czemu mnie nie
fascynuje.
I teraz to zabrzmi niestosownie,
ale nie zamierzam się ani tłumaczyć
ani przepraszać:
Murakami mnie nie pociąga, bo jest zbyt podobny.
Do mnie samej.
Na chwilę obecną jest to jedyny wniosek,
do jakiego doszłam.
Jego rozważania o
bieganiu sobie odpuszczę. Poczekam aż przestanie padać deszcz
i pójdę na spacer
z kijami.
Tak, jestem nudziarą.
PS. Próbując czytać „Kroniki ptaka nakręcacza” miałam nieodparte
wrażenie, że ja już gdzieś coś podobnego czytałam i … miałam rację.
A gdzie czytałaś coś podobnego? Ja takiego wrażenia nie miałam i stąd ciekawość.
OdpowiedzUsuń"Na południe od granicy na zachód od słońca" to kawałki "Kroniki ptaka nakręcacza", które tam nie pasowały i chciały mieć osobne miejsce :)
OdpowiedzUsuńOn podobno dużo pływa
OdpowiedzUsuńi biega :)
Usuń