Hrabina nie mogła dojść do siebie. Na przemian płakała
rzewnymi łzami i klęła, na czym świat stoi. To opadała bez sił na fotel, to
rzucała się w wir obowiązków domowych. Łykała kilogramami piguły i proszki różnorakie,
zapominając o zjedzeniu zasadniczego posiłku. Planowała działania na najbliższy
rok, po to tylko, by dojść po chwili do wniosku, że raczej może jednak od razu
zemrze. I pewnie byłaby tą ostatnią myśl zrealizowała, gdyby nie seria dziwnych
telefonów.
Pierwsza zadzwoniła Renata.
- Ty wiesz, Ciociu, co się stało? Dzwoniłam do ciebie, ale
odebrała jakaś Regina. I że niby nie ma pomyłek, mówiła, i w czym mogę pomóc
pytała bez przerwy. Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi? Co to za Regina,
Ciociu?
Następnie zadzwoniła córka Renaty, Anna.