Joanna szła na pocztę, taszcząc ciężki karton pełen książek. Ostatnie egzemplarze swojego debiutanckiego tomiku opowiadań zamierzała wysłać
pod wskazany przez Spiskowców adres, mimo ostrzeżeń Leona. Miały zostać odebrane i umieszczone w
tajnej księgarni, wraz z dziełami pozostałych uczestników spisku. To zapewniało absolutne bezpieczeństwo.
Leon już od dawna patrzył podejrzliwie na wszystkie działania Joanny, a kiedy jednak spakowała książki, puknął się w czoło i wyraził swoje zdanie o inteligencji dziewczyny – zbyt niskiej i jej poziomie zaufania do ludzi – zdecydowanie zbyt wysokim. Przemowę zakończył stwierdzeniem, że zamiast pakować się w kłopoty, niech lepiej obiad ugotuje, bo mu już w brzuchu od godziny burczy.
Leon już od dawna patrzył podejrzliwie na wszystkie działania Joanny, a kiedy jednak spakowała książki, puknął się w czoło i wyraził swoje zdanie o inteligencji dziewczyny – zbyt niskiej i jej poziomie zaufania do ludzi – zdecydowanie zbyt wysokim. Przemowę zakończył stwierdzeniem, że zamiast pakować się w kłopoty, niech lepiej obiad ugotuje, bo mu już w brzuchu od godziny burczy.
- Jak ty nic nie rozumiesz, Leon – westchnęła tylko Joanna
wychodząc z domu i żałując, że ten mężczyzna, który podporą miał być i
wsparciem, dopóki śmierć ich nie rozłączy, okazał się ostatnim dupkiem.
- Jak on nic nie rozumie – westchnęła ponownie Joanna,
wychodząc z poczty i chowając do kieszeni potwierdzenie nadania przesyłki.
Zerknęła na zegarek. Do pierwszego spotkania Spiskowców pozostało ledwie kilkanaście godzin. Joanna była bardzo ciekawa, co to są za ludzie, o czym będą rozmawiać i
co z tego dla niej wyniknie.
- Leon i tak nie zrozumie – westchnęła z żalem, po raz
trzeci i ostatni, otwierając drzwi do pustego, jak się miało niebawem okazać,
mieszkania.
Leon zniknął.
Hello! Someone in my Myspace group shared this site
OdpowiedzUsuńwith us so I came to check it out. I'm definitely loving
the information. I'm bookmarking and will be tweeting this
to my followers! Fantastic blog and superb style and design.
Thank you very much!
UsuńŚwietne. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńnadchodzi :)
Usuń