Minęły ledwie dwa miesiące od jej powrotu
do pracy, a Klara zaliczyła już zapalenie mięśnia gruszkowatego prawego, ostre zapalenie
migdała lewego, katar, nieżyt żołądka i upierdliwą infekcję intymną w efekcie
skutecznego leczenia antybiotykiem zapalonego migdała oraz kilka migren. Dzisiaj
do całego zestawu dołączył bolący ząb.
Korzystając z tego, że do Zakładu miała jechać
dopiero po południu postanowiła niezwłocznie udać się do stomatologa. Zwykle
unikała wizyt u dentysty z powodu panicznego lęku, tym razem jednak postanowiła
być odważna. Odważnie wybrała więc numer gabinetu, odważnie poprosiła o
ustalenie wizyty i odważnie zgodziła się na … przyszły wtorek. A skoro miała już
wolne przedpołudnie....
wybrała się do miasta w celu załatwienia spraw urzędowych.
Pojechała do skarbówki po formularze PIT z silnym postanowieniem rozliczenia
podatków tym razem nie w ostatnim dniu kwietnia, ale zdecydowanie wcześniej. Następnie,
odczekawszy do dziewiątej, skierowała swe kroki do banku. Oczywiście dotarła za
wcześnie i dreptała przez kwadrans tam i z powrotem pod zamkniętymi drzwiami
oddziału numer 1, zastanawiając się dlaczego nie otwierają o ósmej i pocieszając
samą siebie, że gdyby korzystała z usług oddziału numer 2, musiałaby czekać do dziesiątej.
W nagrodę za cierpliwość była pierwsza przy okienku. Dokonała wypłaty i przeszła
do drugiego okienka. Okienko to jednakowoż okazało się być dzisiaj nieczynnym.
Klara została zaproszona do gabinetu kierownika banku z zapewnieniem, iż za
chwilkę zostanie obsłużona. I została, ale tylko połowicznie. Została za to
poinformowana, że jej pełnomocnictwo nie obejmuje zasadniczo niczego poza
możliwością wypłacenia środków i właściciel rachunku będzie musiał pofatygować się
sam. Cóż, będzie musiała wziąć dzień wolny, zorganizować transport dla Witusia
i przecierpieć widok zniedołężniałego starca, próbującego wspiąć się po
stromych schodach, doczłapać do okienka, zrozumieć o co właściwie chodzi i złożyć
swój podpis w odpowiednim miejscu. Ewentualnie może zorganizować
wideokonferencję, tak aby pracownik banku mógł przez kamerkę Witusia zobaczyć i
odpytać z tych wszystkich szyfrów, kodów i haseł, których Wituś raczej powtórzyć
nie zdoła. Że też ją podkusiło numer telefonu zmieniać! No trudno.
- Skoro ani dentysta, ani bank, to może
chociaż fryzjer? – pomyślała Klara. Szczęśliwie w salonie było pusto. Dała tylko znać Janowi, że dotrze do domu
nieco później i oddała się w ręce fryzjerki. Starała się nie patrzeć na swoje
odbicie w lustrze. Wory pod oczami, obwisłe policzki, ziemista cera i
spuchnięta szczęka nie stanowiły pięknego widoku. Klara liczyła po cichu na
piękną fryzurę i zasadniczo się udało. W nieco lepszym nastroju, z czyś pysznym
na drugie śniadanko i planem na równie pyszny obiadek, wróciła do domu.
-
No, nareszcie jesteś! Masz chyba z dziesięć nieodebranych połączeń.
Dzwonią do ciebie jakby się paliło. Czemu nie wzięłaś telefonu?
-
Jak nie wzięłam, jak wzięłam ?! Przecież nawet do ciebie dzwoniłam –
Klara nie bardzo rozumiała pretensje Jana. No faktycznie telefony ma dwa, ale używa
jednego, bo ten drugi jeszcze tylko przez kilka miesięcy będzie aktualny i
przydaje się wyłącznie na spacerach z psem, bo mały i do kieszeni się mieści,
ale przecież już wszyscy chyba znają jej nowy numer, wiec jak ktoś dzwoni na
stary to pewnie chce jej coś sprzedać, to i tak by nie odebrała, ale dla świętego
spokoju zaraz sprawdzi kto dzwonił.
–
O matko! Z pracy. O kurde! Na ten nowy też dzwonili. Dziesięć razy! – Klara natychmiast
oddzwoniła. Niepotrzebnie. Mogła nie oddzwaniać. Zachowałaby dobry humor i
dobre zdanie o sobie samej. Niestety w tej sytuacji było to niemożliwe.
Purpurowa na twarzy, zlana potem, drżącym głosem poinformowała Jana, że właśnie
oto zapomniała pojechać do pracy. A oni tam na nią czekali. Długo czekali. I nie
rozumieli dlaczego jej nie ma. I dzwonili. I się przestraszyli, że zginęła w wypadku
albo została porwana, bo inaczej nie mogli wytłumaczyć sobie tego, że nie
odbiera. Bo przecież ona zawsze jest w pracy i nigdy, ale to nigdy w życiu jej
się nie zdarzyło, żeby nie pojawiła się tam gdzie miała się pojawić i o godzinie, o której miała się pojawić. A miała się pojawić dzisiaj w bardzo ważnym miejscu
i tam na nią czekali bardzo ważni ludzie. I ci ludzie dzwonili do Zakładu i
pytali „gdzie jest Klara?”. A oni nie wiedzieli gdzie jest Klara i nie mogli
odpowiedzieć. I wszystkich pytali i nikt nie wiedział gdzie jest Klara. Teraz ona sama też nie wie. Nie wie kim jest?!
Bo przecież nie jest Klarą. Klara nie zapomina o tym, że ma być w pracy!
-
Klara, uspokój się, takie rzeczy się zdarzają – Jan próbował jakoś ogarnąć
sytuację.
- Może
i się zdarzają ale nie mnie. Nie mnie!!! – wykrzyknęła Klara i zamknęła się w łazience
z zamiarem nie wychodzenia już nigdy.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza