K. wstał jak zwykle przed szóstą. Wypił gorzką, jak jego
nieudane życie kawę i wyszedł do miasta. Mroźny wiatr skutecznie wywiał mu z
głowy pomysł pójścia do parku. Zawrócił do centrum. Szedł teraz pustawymi
jeszcze o tej porze ulicami. Obserwował spieszących się do pracy mieszkańców.
Podglądał pracujących śmieciarzy, zastanawiając się czy on mógłby tak zarabiać
na życie. Czy byłby zdolny do codziennego fizycznego kontaktu z gnijącą
materią? Z rozmyślań wyrwał go rozpaczliwy krzyk czterolatka: Ja nie chcę do
przedszkola! Ja nie chcę do przedszkola!!! K. przystanął i trwał w bezruchu tak
długo, aż płacz dziecka został szczelnie zamknięty za drzwiami zabytkowego budynku.
Ruszył dalej. Mijał nieatrakcyjne sklepowe wystawy. Czytał ogłoszenia
porozlepiane na słupach. Zatrzymał się przy piekarni. Nie zamierzał kupować
chleba, chciał tylko odnaleźć tamten zapach z dzieciństwa. Bezskutecznie. Zmarznięty
i przygnębiony wrócił do domu. Stanął w przedpokoju przed lustrem, dokładnie
się obejrzał. Zdjął z głowy pożółkły brzozowy liść. Strzepnął z klap płaszcza
paproszek tytoniu. Wyjął z kieszeni przemokniętą i wygniecioną karteczkę z
listą zakupów wypisaną starannym kaligraficznym pismem, nadgryzioną bułkę i
trzy małe śrubki. Starannie wytarł chusteczką niezaschnięte jeszcze do końca
łzy. Kichnął. Zawinął chusteczkę i związał w węzełek. Obejrzał dokładnie
podeszwy traperów. Odkleił z lewego buta piórko gołębia i zużyty bilet tramwajowy.
Prawy był czysty. Wszystkie rzeczy włożył do strunowego woreczka. Szczelnie
zamknął. Zapisał datę i godzinę. Woreczek włożył do prawie już pełnego
podobnych woreczków kartonowego pudła z napisem „Tom II”.
Zdecydowanie chcę więcej! Dobre krótkie zdania wprowadzające w opowieść. Ta historia zakotwicza się i chce się więcej.
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuń