- Zadanie do wykonania jest. Na wczoraj zasadniczo. Który na
ochotnika? – Perfekcyjna wyczekująco lustrowała załogę. Wszyscy, jak jeden mąż,
natychmiast zaczęli skrupulatnie analizować rysy na linoleum.
- Ty, patrz, tego śladu tu chyba wczoraj nie było? - Wyszeptał
Józek do Staśka.
- E, coś ty, ten to tu jest od tygodnia. Zenek kłem zarysował,
jak mu szczęka opadła, kiedy się dowiedział, ile będzie musiał zapłacić, żeby nadal
móc pracować. Ale tego o tu, po lewo, to na pewno nie było, ten to nowy jest.
Nowiutki. – Stanisław wskazał palcem cienką czarną rysę, a Józek z uznaniem pokiwał
głową.
- Pewnikiem Waldek
zostawił – kontynuował Stasiek. - Wczoraj mu powiedzieli, że jeszcze piętnaście
lat do emerytury będzie musiał targać, ręce mu opadły, sygnetem poharatał. Żal
chłopa, oj żal!
- Staszek, a te
czarne o tu, tu obok biurka, to od czego? – Józek ewidentnie Staszka
podpuszczał, albowiem tym razem kolega nie mógł wiedzieć kto dał plamę.
- To czarne mówisz? –
Stanisław zamyślił się i podrapał w głowę. Perfekcyjna przyuważyła ruch ręki i
zareagowała natychmiast.
- Fantastycznie panie
Staszku, wiedziałam, że na pana zawsze można liczyć, szczególnie w takich
sprawach…
- E… ale właściwie, to
o co dokładnie chodzi? – Wymamrotał Staszek.
- No jak co,
będziesz włosa na czworo dzielił, mam rację szefowo? – zarechotał Józek.
- Jak zawsze
Józeczku, jak zawsze. – Perfekcyjna posłała Józkowi coś na kształt uśmiechu, a
może się chłopu tylko wydawało i był to jedynie grymas ogólnego rozczarowania życiem.
- No, panowie, do roboty! Do roboty!
Zaszurały krzesła. Zastukały obcasy. Kamień spadający
z serca Waldemara pozostawił spore wgłębienie w wykładzinie. Tymi swoimi opadniętymi
łapami, to by raczej jeszcze nie dal rady tak precyzyjnie tego włosa na czworo.
Dobrze, że na Staszka padło.
Boskie ... You made my day :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń