Rozpoczynając
lekturę książki nie oczekuję przede wszystkim wrażeń estetycznych.
Liczę
raczej na wrażenia a nawet wyzwania intelektualne lub po prostu dobrą rozrywkę.
Bo
choć jest „Inteligencja kwiatów” w dużej mierze
bogato
ilustrowanym podręcznikiem botaniki,
to
jednak napisanym przez poetę i to w czasach,
gdy
prawdopodobnie nawet zwykli ludzie,
potrafili
jeszcze wypowiadać się pełnymi,
wielokrotnie
złożonymi zdaniami
z
zachowaniem wszelkich reguł gramatycznych.
Pięknie
pisze Maeterlinck o płatkach, słupkach, pręcikach i
tych wszystkich skomplikowanych,
wymagających
wręcz inżynierskiej wiedzy,
sposobach
rozmnażania się roślin kwiatowych,
tworząc
równocześnie dzieło filozoficzne o człowieku
i
jego wyobrażeniu
o miejscu jakie w przyrodzie zajmuje.
A
rozdział ostatni, dotyczący miary czasu miary to prawdziwy majstersztyk.
Gdyby tak na lekcji biologi można było czytać takie książki,zamiast wkuwać teorie, byłoby pięknie.
OdpowiedzUsuńbyłoby :)
Usuń