Dwóch starszych panów naigrywających się z młodej dziewczyny,
która za nowy kierunek w sztuce bierze przysłonięte, na znak protestu czarnym
płótnem, dzieła w nowojorskiej galerii sztuki.
Tłum, wypełniający audytorium podczas wykładu słynnego matematyka,
okazujący się ostatecznie liczną publicznością jedynie oczekującą na wykład
kolejny.
Absurdalny zwyczaj cenzurowania dzieł literackich tak, by,
mimo iż pisane przed wielu laty, przypadkiem nie uraziły uczuć religijnych współczesnego
czytelnika.
Bawiące się dzieci, niedostrzegające różnicy rasy, ale
zadziwione różnicą języka.
Bezsensowna śmierć bezdomnego psa zadźganego kuchennym nożem
przez celebrytkę.
Jednodniowe, pozornie nic nieznaczące życie, powiązane w świecie
ze wszystkimi innymi.
Zbyt rzadko zadawane pytanie o to, czy wszystko w porządku?
Grymas złości z byle powodu szpecący nawet najpiękniejszą,
bo naszą własna twarz.
Króciuteńkie felietony ułożone chronologicznie.
Pierwszy z 17 kwietnia 1999 roku.
Ostatni - bez daty.
Koniec nagły, jak śmierć, która następuje w mig.
Migawki.
Przyszpilone motyle czasu.
I tylko czasem zdania nazbyt długie.
Karolina, ty to mi zawsze wrzucisz do pieca. I teraz mysle i glowkuje nad tymi migawkami. Jest tyle rzeczyb obok ktorych przechodzimy obojetnie... Tyle zignorowanych problemow...
OdpowiedzUsuńJadzia G.
Ano jest, ale jak to mówią "wszystkiego nie ogarniesz" ;)
UsuńNajbardziej poruszający jest pies zabity przez celebrytkę. Chce się krzyczeć dlaczego?
OdpowiedzUsuńMoże nawet zadźgać celebrytkę.
Tak, to bardzo smutna historia. Psu ostatecznie postawiono pomnik.
Usuń