Każda porządna wakacyjna wycieczka
powinna zaczynać się wcześnie rano.
Należy wstać skoro świt,
spakować do plecaka kanapki i coś do picia.
Zadbać o wygodne obuwie i wyruszyć na wedrówkę. Samotną lub w towarzystwie.
Ja wybrałam towarzystwo aparatu fotograficznego
i wyruszyłam nad wodę.
Wyruszyłam jednak zbyt późno.
I nie tylko nurt wody był wartki,
ale piechurów różnej maści również.
Najpierw zza trzcin wysokich wychyliła się niewysoka pani z kijami. Pani miała dla mnie cenną wskazówkę dotyczącą technicznej strony fotografowania,
a konkretnie ilości światła.
Według informacji, jakie uzyskałam
moje zdjęcia nie miały prawa wyjść dobrze.
Na wszelki wypadek przyznałam jej rację.
W końcu ona miała w rękach dwa kije!
Nieco dalej, na brzegu "rzeczki", budziła się gromadka stałych mieszkańców.
Przycupnęlam za krzaczkiem,
w ciszy czekajac, aż ładnie zapozują.
Światła być może było zbyt wiele,
za to ciszy zdecydowanie zbyt mało.
Najpierw usłyszałam równy, marszowy krok
sporego oddziału bojowników o smukłą sylwetkę,
a za chwilę
rytmiczne odliczanie: eins, zwei, drei...
towarzyszące mojemu: pstryk, pstryk, pstryk...
Na "zehn" rozległ się głośny plusk i kaczuszki zwiały.
Wielgachny owczarek niemiecki wskoczył do wody za patyczkiem. Fal narobił sztormowych.
Deszczem kropel opryskał i na szczęście pobiegł w kierunku przeciwnym do tego, w którym zmierzałam.
Przyznam się wam ,
że ja się owczarków niemieckich boję, więc zdęcia mu nie zrobiłam.
Za to patyczku tak,
bo patyczki lęku mego nie wzbudzają.
Kaczuszki uciekły, więc podziwiałam nadwodną roślinność.
I cierpliwie czekałam,
aż znów pojawią się moje modelki,
wsłuchując się w szum wody i szepty wierzb,
bo szczęsliwie przez chwil kilka
nikt spokoju nie zakłócał.
Nurt też się uspokoił
i po chwili rozpoczął się wodny balet.
Gdyby to było nad Dunajem,
zatańczyłyby walca.
Po występach
baletnice szybciutko udały się na brzeg.
By tam zająć się młodzieżą.
A ja cieszyłam się z nadmiaru światła
i cudownej tęczy,
której tutaj nikt nie zabraniał istnieć.
A, że zdjęcia "niedobre"?
Trudno ;)
W roli zagramanicznej rzeczki wystąpił staw w chorzowskim Parku Róż.
Jakie niedobre? Bardzo dobre, a pani pouczająca, żaklinopodobna niech szuka sobie inne ofiary,
OdpowiedzUsuńa Ciebie i Twoje zdjęcia zostawi w spokoju.
Piękna okolica.
Ja sie na fotografowaniu nie znam, więc trudno mi ocenić jakość zdjęć.
UsuńJa po prostu lubię robic zdjęcia :)
A okolica z roku na rok ładniejsza.
zanikowagosia Zdjęcia piękne i tęcza na miejscu ! Rzeczka i foto na miarę światowych.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję!
UsuńŻe zdjęcia niedobre? Pani z kijkami koncentrowała się jak widać na przyziemności ziemi. Twoja perspektywa bez klap na oczach w postaci kijkow ( żeby nie wyrżnąć gdzies, a ile to jeszcze? Mhyyyy hychrrr...) jest perspektywą szeroką i życzliwą Światu, dlatego Twoje zdjęcia są ZAWSZE dobre 💚
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń