Pamietam, jak za czasów szkolnych, kazano nam zbierać jesienne liście, suszyć, prasować i wklejać do zielników. Albo robić z nich bukiety. A z jarzębiny korale. Z tych wszystkich prac botaniczno-manualnych lubiłam chyba tylko robienie ludzików z kasztanów. Ale w domu, z tatą.
Tworzyliśmy całe stada pokracznych chłopków i zwierzaków. Kurzyły sie potem na pólkach obok książek i znikały przy okazji światecznych porządków.
Nie robię już ludzików z kasztanów. Nie zbieram liści na bukiety. Nawet dyni nie kupuję w celach dekoracyjnych. Moje jesienne zajęcia plastyczno-botaniczne ograniczają się teraz do polowania z aparatem na wyjątkowe okazy liści.