Z przyjemnością wróciłam do
tej książki.
Czytałam ją tak dawno temu, że przypomniałam
sobie o tym fakcie dopiero po kilkudziesięciu stronach lektury.
Słowo „przypomniałam” nie jest odpowiednie. Doznałam raczej
czegoś w rodzaju „ja tu już chyba kiedyś byłam” z silnym
akcentem na „chyba”. Potem zerknęłam na datę pierwszego
wydania, z ogromnym wysiłkiem wydobyłam z pamięci siebie z roku
1993 i doszłam do wniosku, że „Podróż ludzi księgi” jednak
musiałam przeczytać. Niewykluczone, że miałam też swój osobisty
egzemplarz, który niestety nie przetrwał przeprowadzki z salonów
do blokowej klitki.
Jednej rzeczy jednak jestem pewna.
Czytałam tę książkę bez świadomości, że oto mam w dłoniach
debiutancką powieść przyszłej noblistki. Czytałam ją, jako
studentka psychologii, zainteresowana właściwie wyłącznie tym, że
to pani psycholog napisała i ile psychologii w treści przemyciła.
Nie potrafiłabym sobie też wtedy wyobrazić, że będę ją czytać po
raz drugi, jako początkująca pisarka, ciekawa bardziej
warsztatu, niż treści.
Nie jestem literaturoznawcą. Żaden ze mnie
krytyk czy recenzent. Te zapiski nie służą nawet temu, by polecać
komukolwiek konkretną lekturę bądź do innej zniechęcać, choć
czasem to czynię. Są moimi fiszkami z przeczytanych lektur
nieobowiązkowych, taką zastępczą pamięcią, bo moja coraz
bardziej dziurawa.
Z „Podróży ludzi księgi” zapamiętam silne
wrażenie, towarzyszące mi od pierwszego do ostatniego zdania, jak bardzo w debiutanckiej powieści Olgi Tokarczuk widać
już te kolejne i z rozbudzoną ciekawością wezmę się za lekturę
„Ksiąg Jakubowych”.
Czyli zachęcasz do lektury. Kolejną dostawę książek z Polski będę miała pewnie za rok, ale podejrzewam, że przygodę z panią Tokarczuk również zacznę od tego tytułu.
OdpowiedzUsuńJadzia
Ja się przyznam, że najbardziej z twórczości Tokarczuk lubię jej opowiadania. Dla mnie są niedoścignionym wzorem.
UsuńNiestety dla mnie Księgi Jakubowe o wiele gorsze. Mam wrażenie, że po latach pisarka zmieniła się na niekorzyść. Nie czytałam jeszcze Biegunów, więc może zmienię zdanie. W każdym razie jej pierwsze książki są dla mnie ciekawsze, bardziej intrygujące, dalsze jakby poprawne politycznie i społecznie lub po prostu poprawne i pewnie dlatego zdobyła nagrodę. Oczywiście nie neguję warsztatu pisarskiego, jest bardzo dobry, jednak styl pisania to za mało, bym mogła zachwycić się jakąś książką.
OdpowiedzUsuńMnie przeraża objętość Ksiąg Jakubowych, nie wiem czy dam radę taki maraton przebiec ;)
UsuńPrzeczytałam "Prowadź swój pług...", "E.E.", kończę "Biegunów". Piękny literacki język to coś, co sobie niezwykle cenię. Urzekły mnie bardzo "Opowiadania bizarne" - perełki. I tu zgadzam się z Tobą, Karolina, opowiadania Olgi Tokarczuk powinny być wzorem dla każdego pisarza. Podobnie zresztą jak eseje Marka Bieńczyka...
OdpowiedzUsuńNie czytałam Bieńczyka :( Biegnę nadrabiać!
Usuń